W Ałmatach, największym mieście Kazachstanu, przez ostatnie dni płonęły budynki urzędowe, wojsku zezwolono strzelać do protestujących, a cały kraj został odcięty od internetu. Dlaczego pokojowe protesty zmieniły się w brutalny chaos? Zaczęło się od tego, że 1 stycznia ogłoszono dwukrotną podwyżkę cen gazu. Już dzień później na zachodzie Kazachstanu doszło do pierwszych protestów.
Zima w tym regionie jest niezwykle surowa, a ludzie ogrzewają domy oraz tankują samochody niemal wyłącznie skraplanym gazem. Więc początkowo żądania protestujących miały wyłącznie ekonomiczny charakter. Ludzie wielokrotnie apelowali, żeby wyszedł do nich ktoś z władz i wysłuchał ich żądań. Gdyby do tego doszło, sytuacja zostałaby rozładowana, zacząłby się dialog, negocjacje. Zamiast tego w nocy z 4 na 5 stycznia oddziały specjalne zaatakowały protestujących granatami hukowo-błyskowymi. Co ciekawe identyczna sytuacja miała miejsce na Ukrainie w 2013 roku. Wtedy oddziały Berkutu (wyspecjalizowana jednostka milicji ukraińskiej – red.) zaatakowały pokojową demonstrację na Majdanie, co dało początek eskalacji przemocy. postanowił przekazać władzę, a ponieważ zawsze obsesyjnie dbał o swój wizerunek, nie wybrał kogoś z rodziny, tylko postawił na Tokajewa. Uchodził on za intelektualistę, polityka wysokiej klasy - wcześniej był ministrem spraw zagranicznych, pełnił funkcję Dyrektora Generalnego ONZ.
Jednak początkowo Tokajew pozostawał jedynie prezydentem fasadowym, który nie kontrolował ani rządu, ani struktur siłowych, bo Nazarbajew pozostawał szefem Rady bezpieczeństwa. Transfer władzy odbywał się bardzo powoli, ale protesty ostatecznie pozwoliły zakończyć ten proces.
Czyli Nazarbajew stracił ostatecznie wpływ na Kazachstan? https://udraznianie.waw.pl
Nazarbajew ma 81 lat, raka i poważny uraz kręgosłupa. Nie sądzę, aby - nawet gdyby chciał - mógł jeszcze wpływać na politykę w kraju. Według moich informacji, kiedy zaczęły się zamieszki, wyleciał odrzutowcem do swojej rezydencji w Dubaju. (Rzecznik Nazarbajewa informował już po zakończeniu wywiadu, że były przywódca wciąż przebywa w kraju – przyp. red.)
Pytanie pozostaje, jak zachowa się reszta jego rodziny, liczni zięciowie i siostrzeńcy. Kiedyś mieli duże ambicje, ale czują się zagrożeni.
Dokładnie to samo wydarzyło się w Ałmatach. Po ataku na protestujących w mediach natychmiast pojawiły się obrazki płonących wozów policyjnych, który miały pokazać panujący chaos i uzasadnić decyzję o wprowadzeniu stanu nadzwyczajnego. Podobny schemat znowu zastosowano tuż przed przed tym, jak prezydent Kasym-Żomart Tokajew postanowił poprosić rosyjskie i białoruskie wojska o pomoc. Wtedy właśnie zaczęły się akty wandalizmu i plądrowanie Nie wiem, skąd prezydent ma te liczby, ale mówi, że kraj zaatakowało "20 tys. uzbrojonych terrorystów". Tokajew wydał rozkaz: udrażnianie pionów kuchennych "strzelać bez ostrzeżenia, aby zabić". Problem w tym, że na żadnym z nagrań nie widziałem, aby ktokolwiek z protestujących miał w ręku broń albo chociażby kostkę brukową. Do tej pory wiemy o 26 zabitych demonstrantach i nie ma żadnych dowodów na to, że te osoby były uzbrojone albo stanowiły niebezpieczeństwo dla wojskowych. Niestety najprawdopodobniej byli to zwykli cywile.