sobota, 9 lipca 2016

sytuacja

I jeszcze jeden wymiar, o którym wspomniałem wcześniej — powstanie jest warszawskie. Nie jest to święto ogólnopaństwowe, zresztą nawet w Warszawie nie jest to dzień wolny od pracy, jak 3 maja, czy 11 listopada.
A że Warszawa jest stolicą, to mamy stały problem ośrodków opiniotwórczych (mediów i polityków), które działają w Warszawie i często nie potrafią rozróżnić lokalnego punktu widzenia, od punktu widzenia ‚ogólnokrajowego’. Przerabiamy więc, jako ogólnokrajowy spektakl próbę odwołania HGW; przerabiamy budowę drugiej linii metra; przerabiamy problemy Legii (czy rzadziej Polonii), jakbyśmy wszyscy byli jej kibicami z przymusu. I przerabiamy też powstanie warszawskie.
Pytanie: który z tych aspektów przynosi nam syreny o 17-tej? Czy to jest kwestia znaczenia powstania w historii? Według mojej opinii — nie, choć znaczenie historyczne PW jest wciąż dyskutowane.
Czy to jest kwestia budowania świadomości patriotycznej (czy patriotyczno-ideologicznej)? Może… ale też wątpię — Polska jest różnorodna, a sytuację opisaną przez Waldemara znam z zupełnie innego miejsca w Polsce… I jest dokładnie tak samo.Przepraszam, ale petycja nie do mnie, osobiście jestem przeciwny nazywaniu pederastów „gejami”, nic w tym defekcie wesołego nie widzę, tylko sam smutek ludzkiego nieszczęścia, płyciznę, intelektualne głupstwo, pustkę egzystencjalną oraz jałowość, nie ujmując oczywiście pederastom nic z ich człowieczeństwa – jako ludzi kocham także pederastów (proszę sobie za wiele nie obiecywać), chciałbym ich szczęścia, lecz szczęścia w pojęciu np. Epikura, mam bowiem spore wątpliwości, czy „boląca pupa dzień po” Biedronia jest istotnie stanem najwyższej szczęśliwości.
Więc zostaje kwestia obecnego w mediach powstania, z którym wypada coś zrobić, nawet jeśli poza Warszawą identyfikacja z nim jest słaba (a przynajmniej wyraźnie słabsza). Stąd z jednej strony syreny uruchamiane na polecenie władz, z drugiej strony brak zainteresowania nimi zwykłych obywateli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz